Przejdź do głównej zawartości

Ja chyba umrę…

Dopókiż mieć będę zmartwienie w duszy, a strapienie w sercu – codziennie? (Ps. 13,3)

Te dziesięć dni oczekiwania wydawały się trwać w nieskończoność. Przeżyłem emocjonalną kolejkę górską – od nadziei do strachu, od smutku do gniewu, od rozpaczy do tęsknoty. Miałem wrażenie, jakby moje życie miało się ku końcowi. Przeanalizowałem tuzin scenariuszy wyimaginowanego spotkania z moimi (nie)przyjaciółmi. Wiedziałem, że podążanie za instynktem emocji nie było bezpieczne, ale w którym kierunku miałem się udać? W jaki sposób mógłbym rozwiązać ten problem?
Uciekaj i kryj się!
W pewnym momencie chciałem uciec i ukryć się. „Panie, zabierz mnie na jakąś wyspę na południowym Pacyfiku! Pozwól mi żyć w ciszy i słońcu z dala od wszystkich ataków, zamieszania i ohydy. Pozwól mi się tam ukryć, dopóki wszystko się nie uspokoi!”
Przecież sam Jezus powiedział: „A gdy was prześladować będą w jednym mieście, uciekajcie do drugiego” (Mat. 10,23). W stosownym momencie sam skorzystał z tej obietnicy. Przeniósł swoją działalność duszpasterską do Galilei, gdyż Żydzi w Judei pragnęli Jego krwi (zob. Jan 7,1). W innym miejscu jest napisane, że Jezus wygłaszał zrozumiałe, wyraziste prawdy, a później odchodził, aby się ukryć (zob. Jan 12,36; Mat. 15,21). Przecież ja mógłbym postąpić tak samo!
Dawid uciekł na pustynię, aby skryć się przed Saulem. Opuścił również Jeruzalem, aby uniknąć krwawej konfrontacji ze swym zbuntowanym synem Absalomem (zob. II Sam. 15,23). Eliasz pokierowany przez Boga ukrył się nad potokiem Kerit przed Achabem i jego sprzymierzeńcami (zob. I Król. 17,2–6), a kiedy potok wysechł, udał się do Sarepty (zob. I Król. 17,9–10). Paweł, wielki misjonarz, często zaprzestawał swoich działań w jednym regionie i szedł do następnego z powodu opozycji (zob. Dz. Ap. 14,6.20). Myśl o przeniesieniu się na tę wyspę na południowym Pacyfiku wydawała się coraz lepsza!
Potem pomyślałem o Jonaszu. On również uciekał przed opozycją, lecz zamiast wylądować na wyspie na południowym Pacyfiku, znalazł się w brzuchu wielkiej ryby. Eliasz uciekł przed Izebel, przez co musiał zamieszkać w jaskini, był zniechęcony i pragnął umrzeć. Dawid uciekł do Filistynów, gdzie zaczął zachowywać się jak obłąkany (zob. I Sam. 21,10–15).
Na czym polega różnica? Skąd możemy wiedzieć, kiedy należy się ukryć, a kiedy nie?
Doszedłem do wniosku, że sprowadza się to do motywów, które nami kierują. Dlaczego robisz to, co robisz? Większość z nas unika tego rodzaju analizy własnego sumienia. Bardziej odpowiada nam racjonalizacja. Mamy Biblię, której używamy dla poparcia tego, co robimy, i usprawiedliwienia kierujących nami motywacji – i to nam wystarcza. Jednak Bóg nie da się nabrać.
Jezus w Galilei, Dawid na Pustyni Judzkiej, Eliasz nad potokiem Kerit, i Paweł przenoszący się z miejsca na miejsce, wszyscy oni mieli wspólny cel – wykonać zadanie dane im przez Boga. Jonasz w brzuchu wielkiej ryby, Eliasz w jaskini i Dawid w Gat również mieli ze sobą coś wspólnego – silne pragnienie samoobrony.
A ty? Dlaczego zdążasz do swojej wyspy na południowym Pacyfiku? A może podobnie jak moja przyjaciółka czujesz, że nie zasługujesz na nią? Zamiast tego pragniesz zwinąć się w kłębek w głębokiej i ciemnej dziurze przykrytej wielkim głazem do czasu, aż ból odejdzie do przeszłości.
Ukrywanie się z powodu chęci samoobrony nie rozwiązuje problemów ani nie rozwija charakteru. Raczej powoduje, że nasze problemy urastają. Jeśli znajdziesz się w sytuacji, w której twoim motorem napędzającym jest samoobrona, zobaczysz, że Bóg nachyla się nad tobą tak jak nad Eliaszem i pyta: „Co tu robisz?” (I Król. 19,9).
Kiedy rozważałem mój wyjazd na wyspę na południowym Pacyfiku, zdałem sobie sprawę, że motywem mojej ucieczki byłaby samoobrona, a nie służba. „Dobrze, Panie. Nie ucieknę i nie skryję się, ale co powinienem zrobić? Czuję, że cała ta sprawa mnie wykończy. Może powinienem skapitulować?”
Kapitulacja
„Kapitulacja” to słowo, którego dziś nie słyszy się często. Definicja słownikowa podaje, że kapitulacja to: ustąpienie, poddanie się argumentom, prośbom, presji lub czemuś nieuniknionemu.
Czy ta opcja może zakończyć konflikt i przywrócić pokój? Czasami tak. Paweł skapitulował wobec swoich żydowskich braci i pozwolił, aby jego przyjaciel, Tymoteusz, został obrzezany. Zrobił to, by uniknąć niepotrzebnego sporu, mimo iż wiedział, że obrzezanie nie było kwestią moralną (zob. Dz. Ap. 16,3). Jeremiasz nalegał na Sedekiasza, króla Judy, by ten skapitulował wobec Nabukednezara. Jego postawa ocaliła lud od tragicznego oblężenia (zob. Jer. 27,12–13). Kiedy Państwa Osi skapitulowały podczas II Wojny Światowej, krwawa wojna zakończyła się i nastąpiła odbudowa cywilizowanego świata.
Biblia namawia: „Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie” (Rzym. 12,18). Niekiedy należy ustąpić życzeniom innych i odłożyć nasze preferencje na bok dla obopólnego dobra (zob. Fil. 2,3). W świecie pełnym makiawelicznego dochodzenia swoich racji ta postawa jest szczególnie pożądana. O ileż mniej wystrzelono by ognia (nie)przyjacielskiego, gdybyśmy byli bardziej rozważni względem opinii i preferencji innych ludzi? Ile kłótni o kolor dywanu moglibyśmy uniknąć w kościele? Ile kłótni małżeńskich z powodu zbyt słonej zupy nigdy nie miałoby miejsca? Ile zrujnowanych przyjaźni mogłoby zostać ocalonych, gdybyśmy nie nalegali, by mniejszość dostosowała się większości, i gdybyśmy nie oczekiwali by „oni” byli tacy jak „my”? Tak, świat byłby lepszy, gdyby więcej kapitulacji tego typu miało miejsce.
Rozważałem sytuację, w której się znajdowałem. Może powinienem poddać się żądaniom moich (nie)przyjaciół? Może powinienem zostawić to i zakończyć konflikt? W końcu jest napisane: „Błogosławieni pokój czyniący […]” (Mat. 5,9). Wielu uznałoby to jako reakcję godną naśladowcy Chrystusa. Jednak czy na pewno? Czy kapitulacja naprawdę przyniosłaby pokój? Czy to na pewno najlepsze wyjście z sytuacji?
Kapitulacja, jak wszystko na tym świecie, ma również swoją przysłowiową „drugą stronę medalu”. Chrystus mógł zakończyć swój konflikt z diabłem na pustyni poprzez poddanie się (zob. Mat. 4,1–11). Jednak wówczas wszyscy bylibyśmy straceni na zawsze – złapani w beznadziejny wir niezależności od Boga. Sam Jezus ostrzegał: „Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, lecz miecz”. „Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego” (Mat. 10,34.36).
Protestanci z ery Reformacji znaleźli się w środku krwawego konfliktu. Zazwyczaj oferowano im dwie opcje – spalenie żywcem na stosie lub kapitulację. Innymi słowy, jesteś zmuszony poddać się tym, którzy cię zaatakowali, otoczyli i napadli. Jeśli poddasz im swoją wolność sumienia i zdecydujesz wybrać przyćmioną egzystencję, wtedy nastąpi rzekomy pokój.
Hieronim, uczeń i przyjaciel Jana Husa, usłyszał o zbliżającej się egzekucji swego mistrza zarządzonej przez sobór w Konstancji. Postanowił przybyć do Konstancji sam, bez listu żelaznego, by zrobić co w jego mocy, aby interweniować w tej sprawie. Na miejscu odkrył, że los jego mistrza został już przypieczętowany, a on sam znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. W drodze powrotnej zauważono go i aresztowano, po czym wrzucono do cuchnących lochów, skuto łańcuchami w nienaturalnej pozycji i karmiono chlebem i wodą. Po kilku miesiącach takiego traktowania bardzo się rozchorował i jego wrogowie, obawiając się, że poprzez śmierć mógłby się od nich uwolnić, zaczęli go nieco lepiej traktować – nadal jednak pozostawał w więzieniu przez prawie rok.
W końcu postawiono go przed sądem. Jego proces nie był taki, jakiego byście oczekiwali. Nie dano mu żadnej możliwości obrony – ani samodzielnej, ani poprzez adwokata czy zeznania świadków. Po prostu stanął przed wyborem – mógł wyrzec się wiary lub umrzeć. Osłabiony chorobą i ciężkimi warunkami życia więziennego, obawami i niepewnością, odłączony od przyjaciół i zniechęcony śmiercią Husa, poddał się soborowi. Skapitulował. Zobowiązał się wrócić do wiary katolickiej i razem z soborem potępił doktryny Wiklifa i Husa.
Jego wrogowie nie byli jednak w pełni usatysfakcjonowani. Wtrącili go z powrotem do lochu, a to uświadomiło Hieronimowi to, co zrobił. Rozmyślał o odwadze i wierze Husa i porównywał je do swojego zaparcia się prawdy. Rozmyślał o swoim Boskim Mistrzu, któremu poprzysiągł służyć i który ze względu na niego zniósł śmierć na krzyżu. Zanim zaparł się swojej wiary, pośród całego ogromu cierpienia, Boża łaska dodawała mu otuchy, a teraz wyrzuty sumienia i wątpliwości targały jego duszą. Wiedział, że musiałby jeszcze wielokrotnie odwoływać to, w co wierzy, zanim nastałby pokój pomiędzy nim a Rzymem. Jego ciemiężcy nie osiągną satysfakcji dopóty, dopóki nie przejmą pełnej kontroli nad jego sumieniem. Droga, na którą wkraczał, prowadziła do całkowitego odstępstwa
Doświadczenie Hieronima nauczyło go, że kapitulacja wobec tych, którzy pragną panować nad sumieniami innych, przynosi jedynie chwilowe zawieszenie ognia. Odczuwana radość jest jedynie powierzchowna i krótkotrwała. Zaostrza apetyt ciemiężcy na dalsze prześladowanie i umożliwia złu wzrastać. Nie jest to prawdziwe rozwiązanie, a jedynie tymczasowe wyjście z sytuacji.
Przez prawie tysiąc dwieście lat Waldensi bronili czystej ewangelii Jezusa Chrystusa. Znosili tortury, prześladowania i więzienie – niewypowiedziane okropieństwa z powodu ludzi, którzy pragnęli przejąć nad nimi władzę. Ostatecznie jednak skapitulowali wobec warunków nałożonych przez Rzym. W ich dolinach nastał pokój, lecz Duch opuścił ich serca.
Jest czas na poddanie się i jest czas, by stać mocno w boju. Jak je rozpoznać? Ponownie zadaj sobie pytanie: Jaka jest moja motywacja? Kiedy Hieronim skapitulował ze strachu przed płomieniami ognia, stracił pokój z Bogiem. Motywem jego postępowania była samoobrona. Kto pragnie zachować swe życie, utraci je, lecz ten, kto straci je dla Jezusa i ewangelii, odnajdzie je. Paweł uczcił Boga, kapitulując wobec kwestii nie związanej z moralnością i zasadami wiary, by propagować jedność braterską.
Jeśli kapitulacja zaprasza Boga na tron mojego serca, nie wymaga poświęcenia zasad moralnych i umożliwia autentyczną zdolność porozumiewania się z innymi wtedy – jest rzeczą dobrą. Jeśli jednak kapitulacja wymaga poświęcenia zasad moralnych i ustanawia kogoś panem mojego sumienia, wówczas powinna zostać odrzucona.
Jezus powiedział, że nie przyszedł przynieść pokój, ale miecz i że wrogami człowieka staną się jego domownicy (zob. Mat. 10,34.36). Destruktywna forma kapitulacji jest znacznie bardziej powszechna, niż zdajemy sobie z tego sprawę. Ile żon kapituluje wobec swoich apodyktycznych mężów, porzucając swoją indywidualność, ponieważ obawiają się bitwy, którą rozpętałyby, gdyby całym sercem podążyły za Bogiem? Ilu mężów porzuca swoje poczucie obowiązku, gdyż wypełnienie go wytrąciłoby z równowagi ich egoistyczne żony? Ile dzieci wykonuje zawód, do którego się nie nadają, ponieważ skapitulowały wobec swoich rodziców, którzy myśleli, że mają prawo panować nad ich przyszłością?
Kiedy rozmyślałem nad zaniechaniem mojej pracy nad książką, zrozumiałem, że zrobiłbym to dla świętego spokoju, z powodu samoobrony – a to wymagałoby odrzucenia zadania, które Bóg wyraźnie przeznaczył dla mnie. Kapitulacja oznaczałaby akceptację człowieka w miejsce Boga. Nie, kapitulacja nie była dobrym rozwiązaniem. Jednak chęć ochrony samego siebie nadal wzrastała niczym fala pływowa. „Och, Panie, czy mogę się bronić? Czy mogę stawić im opór?”
Atak
Atakuj! Wyciągnij miecz! Odpowiadaj atakiem na atak! W końcu, „jest czas zabijania […] i czas nienawidzenia” (Kazn. Sal. 3,3.8) Mojżesz zlecił egzekucję trzech tysięcy Izraelitów, którzy nie chcieli zaprzestać oddawania czci złotemu cielcowi (zob. II Mojż. 32,27). Bóg rzekł do Jozuego, by ten wytępił mieszkańców Kanaanu (zob. Joz. 1,2–5). Powiedział też Saulowi, by zemścił się na Amalekitach za napad na Izraelitów, kiedy ci przemierzali pustynię (zob. I Sam. 15,2.3).
Czyż nie powinienem zachować się jak mężczyzna i stanąć we własnej obronie? Czy nie powinienem powalić moich przeciwników na kolana? Dlaczego by nie oddać im pięknym za nadobne i nie pozwolić im poczuć, jak to jest?
Tak brat staje przeciwko bratu, kościół przeciwko kościołowi i naród przeciwko narodowi. Szerzy się samousprawiedliwienie. Obydwie strony wiedzą, że mają rację, i proszą o błogosławieństwo Boże dla siebie. Żadna się nie podda. Rozlew krwi. Obmowy. Stajemy się niczym kanibale żywiący się drżącym jeszcze mięsem naszego własnego gatunku.
Dawid był wojownikiem. Bóg błogosławił jego bitwom. Wszechmogący był z nim podczas wojen. Bóg dał mu zwycięstwo nad wrogami. Jednak niewiele brakowało i Dawid przekroczyłby granicę. Podczas pobytu na pustyni z grupą swoich towarzyszy, wyświadczył przysługę jednemu z państwowych szlachciców, Nabalowi. Ochraniał jego stada od drapieżników i złodziei. Kiedy nadszedł czas strzyżenia, Dawid i jego towarzysze desperacko potrzebowali nowych zapasów żywności. Dawid wysłał jednego ze swoich towarzyszy, by poprosił Nabala o pomoc, zwracając jego uwagę na łaskawość, jaką mu wcześniej okazali. Nabal odmówił prośbie Dawida w bardzo szorstki i niegrzeczny sposób. To zachowanie wyprowadziło Dawida z równowagi. Bez konsultacji z Bogiem przygotował się na bitwę. Zamierzał zetrzeć z powierzchni ziemi każdego mężczyznę z domu Nabala i byłby to zrobił, gdyby żona Nabala, Abigail, nie zareagowała.
Wyruszyła Dawidowi na spotkanie z zapasami żywności, których bardzo potrzebował, i taktownie z nim pomówiła. Przekonała go, by stoczył wojnę Pana, zamiast mścić się za własne krzywdy (zob. I Sam. 25,28–31).
Oto granica, którą chciał przekroczyć Dawid: udział w bitwach Pana jest czymś przeciwnym do zemsty! Kiedy toczymy bitwy Pana, podążamy za Tym, który oddał swoje życie i imię dla tych, którzy Go ukrzyżowali. Takie postępowanie znacznie różni się od obrony mojego własnego życia i imienia. Możemy albo stawać w obronie dobrego imienia naszego Boga, albo w obronie własnego ego.
„Panie, moje emocje chcą wyciągnąć miecz i stoczyć bój, ale oddaję wodze mojego życia Tobie. Czy chcesz, abym walczył?”
Nie, Jim. Chcę, abyś stawił czoła tej sytuacji, ufając Mnie.
Staw czoła temu problemowi!
Auć! To dotknęło mnie do żywego.
„Żadnej samoobrony, Panie? Chyba umrę, jeśli po prostu stawię temu czoła. Będę taki bezbronny, taki słaby!”
Odłóż na bok samoobronę, Jim. Ja będę Twoją Tarczą. Zaufaj Mi.
„Ale Panie… Odłożyć urazę? Odłożyć gniew? Odłożyć rozpacz? Te emocje są teraz tak silne – czuję, że stanowią część mnie. Odłożenie ich na bok równałoby się ze śmiercią. Nie potrafię stawić temu czoła, Panie”.
Jim, nawołuję cię do zmiany sposobu myślenia! Chcę, abyś przestał patrzeć na okoliczności, w jakich się znajdujesz, a skoncentrował swój wzrok na Mnie. Jestem większy niż one. Przeprowadzę cię przez to wszystko. Ogień musi jedynie spalić to, co złe w twoim charakterze – nie strawi ciebie całego. Czy stawisz temu czoła dzięki Mojej mocy i pod Moją wodzą?
Bałem się podjęcia tej decyzji. Musiałem wybrać: łagodne, pomocne wołanie Ducha Bożego czy dzikie wzburzenie moich własnych emocji. Czy zaufam Bogu? Chciałem – ale czułem się taki słaby!
Eliasz stawił czoła Achabowi na Górze Karmel – pojedynczy, samotny człowiek przeciwko całemu narodowi. Przynajmniej tak to wyglądało. Jednak Eliasz wiedział, że pojedynczy człowiek podążający za Bogiem zawsze będzie miał przewagę. I Bóg go nie zawiódł (zob. I Król. 18).
Jezus stawił czoła Kalwarii. Stanął przed swoimi oprawcami. On, samotny Człowiek, padł ofiarą wyrafinowanego spisku. Wiedział, że jedna osoba czyniąca wolę Bożą z zasady, dojdzie do czegoś o wiele większego niż wszystkie faryzeuszowskie popisy, którymi Żydzi tak oczarowywali ludzi. Przez swoją śmierć przezwyciężył wszystko i dzisiaj żyje.
Luter stawił czoła sejmowi w Wormacji – pojedynczy, samotny człowiek przeciwko zmowie władz cesarskich i duchownych. On również wiedział, że pojedynczy człowiek z czystym sumieniem przed Bogiem i ludźmi, liczy się bardziej niż tysiąc kapitulacji, dzięki którym stan rzeczy pozostaje niezmieniony. Jego ciche potwierdzenie prawa człowieka do posiadania własnego sumienia przed Bogiem zapaliło pochodnię wolności religijnej, która pali się do dziś.
Hieronim stanął w obliczu tego samego soboru, wobec którego skapitulował. Miał głębokie postanowienie, by nie zaprzeć się Pana dla uniknięcia krótkotrwałego okresu cierpienia. Zadziwiając wszystkich, zdecydowanie i jasno odwołał swoje poprzednie wyparcie się wiary i niebawem skazano go na taki sam los, jaki spotkał Husa.
„Hieronim szedł, śpiewając, a jego twarz jaśniała radością i spokojem […]. Gdy kat podszedł od tyłu, by zapalić stos, męczennik zawołał: »Stań śmiało przede mną i zapal stos przed moimi oczami! Gdybym się obawiał, nie byłbym tutaj«”.
Wiedziałem, że moje spotkanie nie było ani Górą Karmel, ani Kalwarią, ani sejmem w Wormacji, ani soborem w Konstancji, ale tak mi się właśnie jawiło! Stawić temu czoła? Jak? Nie umiałem. To było za trudne i zbyt druzgocące. Wiedziałem, że będzie to starcie zbyt upokarzające, by je znieść, i zbyt wyczerpujące emocjonalnie, by się z nim uporać.
„Panie, brakuje mi siły, słów i zdolności, bym mógł wkroczyć na ten ring. To wszystko jest dla mnie za trudne. W moim umyśle nastąpi zwarcie. Mój język zacznie się plątać i jąkać. Brakuje mi odwagi i siły. Czasami, wydaje się, że śmierć byłaby przyjemną ucieczką. Panie, nie jestem Lutrem!”
Jim, musisz stawić temu czoła.


Pytania:
1. Czy doświadczyłeś kiedyś emocjonalnej przejażdżki kolejką górską na skutek ataku (nie)przyjacielskiego?
2. Czy twój sposób rozwiązywania problemów każe ci uciekać i kryć się? Czy może Bóg zaleca ci urlop?
3. Czy motywem twoich reakcji jest samoobrona, czy wypełnienie zadania powierzonego przez Boga?
4. Gdy inni cię widzą, czy chcą uciec i ukryć się?
5. Czy Bóg nawołuje cię do poddania swojego stanowiska i kapitulacji wobec żądań innych?
6. Czy obopólny zysk mógłby zostać osiągnięty, gdybyś ustąpił swoim preferencjom w kwestii niedotyczącej sfery moralnej? Jeśli tak, dlaczego tego nie spróbować?
7. Czy usiłujesz zemścić się w swoich myślach lub poprzez czyny?
8. Do kogo jesteś bardziej podobny: do Nabala, Dawida czy Abigail?
9. Czy staczasz bitwy Pana, czy chcesz pomścić samego siebie?
10. Czy Bóg prosi cię o odłożenie na bok swoich urazów, gniewu i rozpaczy? Czy nawołuje cię, byś stawił im czoła?
11. Czy jesteś w stanie zaufać Bogu we wszystkim?

Artykuł ten jest drugim rozdziałem książki „W ogniu nieprzyjaciela” wydanej przez Orion plus.

Autor: Jim Hohnberger
Tłumaczenie: Margareta Szymczak

W sprawach zamówień książki należy zwracać się do:
ORION plus
telefon: +48 46 857 28 99
Wersja PDF

Popularne posty z tego bloga

Cyrk Motyli

Staczaj dobrą walkę wiary, uchwyćcie się życia wiecznego, do którego też zostaliście powołany i o którym złożyliście dobre wyznanie wobec wielu świadków. (1Tym 6,12 UBG) Oglądałem ostatnio dość interesujący, krótki film – Cyrk Motyli , w którym występuje jako główny bohater Nick Vujicic.

Zaufaj Bogu

„Boże mój, któremu ufam”. Ps 91,2 (BW) Pozdrowienia! Jeżeli straciłeś swojego ukochanego… jeżeli twoje dziecko zbłądziło… jeżeli zmagasz się z dylematem rozwodu… jeżeli cierpisz na śmiertelną chorobę… jeżeli straciłeś swoją firmę lub zmagasz się z bezrobociem… jeżeli zostałeś źle potraktowany albo źle zrozumiany… jeżeli zostałeś sprzedany przez przyjaciół lub rodzinę… jeżeli jesteś unikany przez członków kościoła… albo jeżeli po prostu nie rozumiesz co dzieje się w twoim życiu i nie możesz tego rozwikłać. Musisz nauczyć się UFAĆ BOGU i przejść przez to razem z Nim!

Prawdziwa reforma ubioru

Chrześcijanki zbyt często pochłonięte są zewnętrznymi aspektami ubioru, tak jak mówi o tym Mat 6:31-33: „W co ja się ubiorę? W co mam się przyodziać?” Ważniejszym pytaniem jest: „Czy jestem przyodziana w Chrystusa ?” Musimy zadać sobie parę pytań. Czy wiemy jak być w Chrystusie i prezentować ducha podobnego Chrystusowi we wszystkich okolicznościach? Czy wiemy, jak rozpoznać i poddać się Bożej woli? Kiedy wola naszego ego zostaje urażona to, czy znajdujemy wolność od jego panowania? Czy codziennie oblekamy/ubieramy się w Chrystusa, umieszczając Go na tronie serca naszej woli, aby Jego boska moc mogła zmienić, poddać i zbawić nas od służenia sobie? Prawdziwa reforma ubioru to: „Ubierzcie się natomiast w Pana Jezusa Chrystusa” (Rzym 13:14 Biblia Paulistów).