Przejdź do głównej zawartości

Wrocław

To była jedna z tych niedziel, kiedy musiałem jechać do pracy. Ale była ona inna. Była inna, ponieważ jechałem do pracy do Wrocławia, a to tylko 1,5h od mojego domu. Jednak inność tego dnia przejawiała się też w tym, że jechałem bezpośrednio do pracy, aby przygotować sobie salę na szkolenie, a nie prosto do mieszkania służbowego.
Nim jednak opowiem co się wydarzyło, chciałbym nakreślić całą sytuację i okoliczności jakie mi towarzyszyły.
W tygodniu który już minął byłem w Krakowie. Całe pięć dni! Oprócz tego, że prowadziłem szkolenie, to pomagałem koledze z pracy, który zajmuje się sprzętem i przygotowaniem sal na szkolenia. Pomagałem mu w przygotowaniu wszelkich niezbędnych programów, plików, płyt dvd i pendrive'ów, aby mógł przygotować salę na szkolenie, do którego prawie zawsze przygotowuje sobie salę instruktor. Ale tu była nowość.
Nowość polegała na tym, że kolega ten pracował od niedawna i że szkolenie miało być prowadzone w innym ośrodku (tzw. szkolenie zdalne) i trener będzie we Wrocławiu, a uczestnicy w Krakowie.
Nie udało mi się wszystkiego przygotować na czas. Właściwie to było wszystko gotowe, ale pojawiały się same problemy. Nie mogłem zainstalować oprogramowania na komputerze dla trenera, który był niezbędny, aby zainstalować resztę sali.
Modliłem się i prosiłem Boga o pomoc, ale nie słuchałem. Robiłem po swojemu. W efekcie, zostawiłem kolegę z nieprzygotowaną salą, ponieważ musiałem pędzić na pociąg powrotny. Obiecałem pomóc przez telefon.
Tak więc jadę do Wrocławia. Kolega z Krakowa wiedział, że będę we Wrocławiu i miał do mnie zadzwonić po wskazówki.
Kiedy byłem jeszcze w Krakowie, umówiłem się z kolegą z Wrocławia, że wpuści mnie do ośrodka we Wrocławiu, abym mógł przygotować sobie salę na szkolenie, salę na szkolenie, które miało być prowadzone przez mojego kolegę no i pomóc z salą w Krakowie. Czyli trzy sale do przygotowania. Umówiliśmy się na konkretną godzinę i zapytałem, czy numer z którego dzwoni, to jego numer, na który będę mógł do niego zadzwonić jak już będę we Wrocławiu, aby mnie wpuścić. Potwierdził.
Dojeżdżam do Wrocławia i myślę sobie, że dam mu znać o której będę na miejscu. Ale nie mogę znaleźć jego numeru w mojej komórce.
Widzicie. Jestem perfekcjonistą. Choć może nie widać tego w każdym aspekcie mojego życia, to lubię mieć bardzo precyzyjnie poukładane rzeczy, czy też posprzątane. Tak więc co jakiś czas, dość często czyszczę listę połączeń wykonanych, odebranych i nieodebranych.
Byłem przekonany, że zapisałem sobie jego numer w książce adresowej, ale go nie ma. W połączeniach odebranych, też go nie mam, bo wyczyściłem listę.
„Panie, ratuj. Jak ja mam się z nim skontaktować? Nawet jeżeli jest już w firmie, to nie ma jak po mnie zejść, żeby ochrona mnie przepuściła. A nawet jak mnie przepuści ochrona, to nie wejdę do firmy, bo nie posiadam kluczy.”
Pomyślałem, że koordynatorka ośrodka, która informuje mnie o tym gdzie i kiedy mam szkolenie, oraz daje mi namiary na mieszkanie (w tym klucze) zawsze pisze w e–mailu, że można do niej dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Hmm, warto spróbować. Nie dzwonię do niej zawsze, właściwie to byłby pierwszy raz.
Dowiedziałem się, że nie ma numeru na komórkę, ma jedynie numer na telefon leżący na biurku serwisanta. Warto spróbować.
Ale myśląc dalej, kiedy próbowałem się dodzwonić odszedłem do wniosku, że jest mało prawdopodobne, aby serwisant siedział przy biurku. Na pewno jest w którejś sali i przygotowuje sale. Ale dzwonię i modlę się, być może usłyszy telefon i odbierze.
Nie odbiera. Modlę się:
„Panie, nie mam numeru. Sam wpakowałem się w kłopoty. Ratuj mnie. Proszę, natchnij jego umysł, aby do mnie zadzwonił.”
Bóg jest niesamowity. Ten gość do mnie zadzwonił!!!
Co więcej, choć tego nie pamiętałem i nie mogłem znaleźć jego numeru w komórce, to okazało się, że numer był wpisany w książkę, ale się nie pokazywał (taka moja konfiguracja telefonu).
No dobrze. Jestem już w ośrodku. Instaluję swoją salę, salę kolegi, no ale jest jeszcze Kraków.
Przyszła mi myśl, że skoro są problemy z instalacją, to może problemem są pliki na pendrive. Może są uszkodzone. Stwierdziłem, że wygeneruję sumy kontrolne plików (funkcja matematyczna, pozwalająca określić czy pliki nie różnią się względem siebie, gdy nie mam obu plików przy sobie) na moim pendrive, sumy kontrolne na pendrive w Krakowie (robiłem to przez internet, łącząc się do Krakowa) i porównam. Jeżeli wyjdą różnice, to wyślę poprawne pliki koledze z Krakowa i po problemie.
Bingo! Pliki były uszkodzone. Pan Bóg jest dobry. To on mi zasugerował, że to może być problemem, choć nie chciałem brać tego pod uwagę gdy byłem jeszcze w Krakowie. Problem rozwiązany.
Nie do końca. Okazało się, że jednym z uszkodzonych plików, był obraz płyty instalacyjnej, który zajmował ok 3GiB. To całkiem sporo, kiedy weźmiemy pod uwagę, że przy prędkości wysyłania z Wrocławia do Krakowa, zajęłoby to ok. 10h.
Trudno, będę wysyłał. Kolega z Krakowa pojedzie pozałatwiać swoje sprawy, a wieczorem zainstaluje salę.
Mam już zamiar wydać odpowiednie polecenie, gdy Pan Bóg daje mi myśl, aby użyć innego polecenia do wysłania plików. Abym zamiast polecenia 'scp' użył 'rsync'.
Chwilka zastanowienia i Pan znowu ma rację. W poleceniu 'rsync' jest możliwość użycia algorytmu, który porówna nie tylko pliki, które są różne i je wyśle (tutaj mamy te 10h wysyłania), ale podzieli sobie każdy plik na równe części (bloki danych) i je porówna. Jeżeli w pliku są drobne różnice, to wyśle tylko je, a nie cały plik. I tak 10h zmieniło się na 5 minut (z czego większość czasu zajmowało porównywanie plików, a właściwie bloków danych). CHWAŁA BOGU!
Bóg jest cudowny. Chce nas ratować. Chce, abyśmy Go słuchali, a On nas poprowadzi przez życie. Czemu Mu się opieramy?

Popularne posty z tego bloga

Cyrk Motyli

Staczaj dobrą walkę wiary, uchwyćcie się życia wiecznego, do którego też zostaliście powołany i o którym złożyliście dobre wyznanie wobec wielu świadków. (1Tym 6,12 UBG) Oglądałem ostatnio dość interesujący, krótki film – Cyrk Motyli , w którym występuje jako główny bohater Nick Vujicic.

Prawdziwa reforma ubioru

Chrześcijanki zbyt często pochłonięte są zewnętrznymi aspektami ubioru, tak jak mówi o tym Mat 6:31-33: „W co ja się ubiorę? W co mam się przyodziać?” Ważniejszym pytaniem jest: „Czy jestem przyodziana w Chrystusa ?” Musimy zadać sobie parę pytań. Czy wiemy jak być w Chrystusie i prezentować ducha podobnego Chrystusowi we wszystkich okolicznościach? Czy wiemy, jak rozpoznać i poddać się Bożej woli? Kiedy wola naszego ego zostaje urażona to, czy znajdujemy wolność od jego panowania? Czy codziennie oblekamy/ubieramy się w Chrystusa, umieszczając Go na tronie serca naszej woli, aby Jego boska moc mogła zmienić, poddać i zbawić nas od służenia sobie? Prawdziwa reforma ubioru to: „Ubierzcie się natomiast w Pana Jezusa Chrystusa” (Rzym 13:14 Biblia Paulistów).

Zaufaj Bogu

„Boże mój, któremu ufam”. Ps 91,2 (BW) Pozdrowienia! Jeżeli straciłeś swojego ukochanego… jeżeli twoje dziecko zbłądziło… jeżeli zmagasz się z dylematem rozwodu… jeżeli cierpisz na śmiertelną chorobę… jeżeli straciłeś swoją firmę lub zmagasz się z bezrobociem… jeżeli zostałeś źle potraktowany albo źle zrozumiany… jeżeli zostałeś sprzedany przez przyjaciół lub rodzinę… jeżeli jesteś unikany przez członków kościoła… albo jeżeli po prostu nie rozumiesz co dzieje się w twoim życiu i nie możesz tego rozwikłać. Musisz nauczyć się UFAĆ BOGU i przejść przez to razem z Nim!